czwartek, 29 stycznia 2009

Wodny świat całkiem realny?

Ocieplenie klimatu, topniejące lodowce sprawiają, że z niepokojem zastanawiamy się nad przyszłością planety i naszego na niej życia. Tym bardziej, że coraz większa część lądów pokrywa się wodą. W niedalekiej przyszłości może się okazać, że fikcja filmu „Wodny świat” stanie się rzeczywistością, może nie naszą, ale następnych pokoleń.

Że to perspektywa wcale nie od rzeczy przekonują powstające na wodzie nie tylko domy, ale i miasta, ba - nawet państwa. Takie bowiem, leżące na dawnej betonowej platformie przeciwlotniczej o wymiarach 40 x 140 m powstało na Morzu Północnym i nazywa się Sealandia (nie mylić z Nibylandią).

Księstwo Sealandii posiada własną konstytucję, walutę, flagę, godło i hymn państwowy. Sealandia wydaje paszporty, a nawet prawa jazdy, mimo że na platformie jeździć nie można…

Wydawałoby się, że pomysł na dłuższą metę nie znajdzie wielu entuzjastów. Tymczasem w Holandii, której powierzchnia w dużej mierze leży poniżej poziomu morza, trwa prawdziwy boom na domy na wodzie. Mają one być odpowiedzią na zmiany klimatyczne, podnoszący się poziom wód i coraz częstsze powodzie. Nowoczesna arka z powodzeniem pozwala uniknąć związanych z tym zagrożeń, choć nie jest tania. Kosztuje od 150 tys. euro.

W Polsce marzenie o własnym domu na wodzie od kilku lat próbuje spełnić wrocławianin Kamil Zaremba. Tyle tylko, że w tym przypadku nie chodzi o zabezpieczenie na wypadek powodzi, ale wygórowane ceny własnego M.

Brak komentarzy: